Obserwatorzy

poniedziałek, 13 maja 2013

Nurt mainstream'u

Współcześnie określenie mainstreamu jest bardziej często spotykane i używane w wszelakich środowiskach. Czym w ogóle jest owy mainstream? Jest to coś powszechnego, często spotykanego, typowego i ogólnie akceptowanego w społeczeństwie. Jest to główny nurt myślowy, z którym każdy z Nas ma styczność czy tego chce czy nie. Mainstreamowe może być właściwie wszystko, od proszku do prania po kinowy przebój. Prąd ten rozwijał się wraz z szeroką rozumianą popkulturą, stał się jest nierozłącznym elementem, przez co towarzyszy Nam po dziś dzień.

Jednakże czy przypadkiem poprzez swój indywidualizm i masowość mainstream nie stał się pojęciem nadużywanym, a co za tym idzie nie utracił on sensu i znaczenia, stając się tylko pustym sloganem? Zresztą przecież nie wszystko co jest społecznie akceptowane i aprobowane musi być dobre, prawda? Co jeśli większość społeczeństwa myśli nieracjonalnie i nie w pełni świadomie, a to mniejszość ma racje? Myślę, że tego rodzaju pytania zadaje sobie każdego dnia każdy, kto nie ma zamiaru iść za głosem tłumu zgadzając się na wszystko, o czym zostanie poinformowany. Na pewno każdy z Nas ma swój własny system wartości, osobiste cele i aspiracje, które stara się indywidualnie realizować każdego dnia. Nie można całe życie być konformistą przytakującym na wszystko. Nie mam w tym momencie na myśli totalnej społecznej izolacji i odseparowania się od reszty społeczeństwa. Chodzi mi o to, że czasem trzeba mieć własne zdanie i potrafić stanowczo sprzeciwić się błędnej ideologii tłumu. W skrócie trzeba umieć przyjąć postawę nonkonformistyczną.

Oczywiście przyjęcie takiej postawy może równać się z społeczną stygmatyzacją, czyli z doczepieniem metki społecznego outsidera. Jednak nie należy się tym przejmować, a dalej trwać przy swoich przekonaniach i dążyć do tego by zostały one uznane przez resztę osób, które tkwią w próżni błędnych poglądów.
Problem w tym, że nie dla wszystkich jest to takie łatwe i zrozumiałe, przez co dość łatwo popadają oni w skrajności. Typowym tego przykładem są osoby określające się mianem "hipsterów" chociaż ja nazwałbym ich raczej "mylnymi nonkonformistami z przerośniętym ego". Uważam, że pokazywanie swojej odmienności wyłącznie przez ubiór, a nie przez przekonania i poglądu poparte argumentami to marna forma manifestacji. Z resztą jeśli bycie hipsterem będzie dalej w takim stopniu zyskiwać na popularności to już niedługo wejdzie to do mainstreamu, co będzie jednym wielkim paradoksem i absurdem lub nawet swoistą autodestrukcją dla tej subkultury.

Zatem czy są w Polsce prawdziwi nonkonformiści z krwi i kości? Myślę, że tak, jednakże nie słyszymy o nich ponieważ nie są oni promowani przez media (które w większości również są mainstreamowe) w takim stopniu jak np. "Krul" Pikej, Kula dający fula, czy lider pewnego ugrupowania politycznego niezaciągający się blantami i biegający z pistoletem oraz wibratorem.
Na szczęścia są również w Naszym kraju media alternatywne, które zyskują na popularności i coraz śmielej sobie poczynają na medialnej arenie.

Na zakończenie pragnę wystąpić z apelem do wszystkich życiowych konformistów. Pamiętajcie, idąc po cudzych śladach najdalej dojdziecie tam, gdzie wasi poprzednicy. Natomiast idąc własną ścieżką dojdziecie gdzie tylko chcecie, a przy odrobinie ambicji i samozaparcia dojdziecie najdalej ze wszystkich.  


poniedziałek, 6 maja 2013

Nadchodzi Licealna Buka czyli idzie matura!

Już jutro na maturzystów z całej Polski czeka ukochana i jakże upragniona matura, zwaną również "egzaminem dojrzałości". Czemu dojrzałości? Może dlatego, że po jej zdaniu każdy z Nas ma cierpliwie i dojrzale trwać w poszukiwaniu pracy czy też zdobywaniu wyższego wykształcenia, które niczego pewnego Nam nie gwarantuje?

Jeśli komuś wydaje się, że z samym świadectwem maturalnym znajdzie przyzwoitą i dobrze płatną pracę to jest on w sporym błędzie. Według obecnych wymogów rynku pracy każdy przyszły potencjalny pracownik posiada świadectwo maturalne i zna przynajmniej jeden język obcy na poziomie komunikatywnym. Także z zdaną maturą jesteśmy tylko jednym z wielu, płotką w oceanie pełnym rekinów.
 Zdana matura jest elementarną podstawą traktowaną na równi z umiejętnością czytania czy pisania, w skrócie nie jest ona niczym nadzwyczajnym. Natomiast bez niej jesteśmy niejako niższą formą życia, która o pracy może co najwyżej pomarzyć (no chyba, że posiada się wykształcenie zawodowe).
Wszelkie obietnice i zapewnienia licealnych belfrów skierowane do uczniów o tym ile to furtek i drzwi w dorosłym życiu otworzy im maturą są jedną wielką bzdurą i bezczelnym wprowadzaniem w błąd. Matura daje tylko możliwość pójścia na studia i nic więcej! 

Ja po odebraniu wyników nie poczułem się bardziej dojrzały i dowartościowany. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że teraz świat stoi przede mną otworem i nic ani nikt mnie już nie powstrzyma. Wręcz przeciwnie, właśnie wtedy uświadomiłem sobie, że dopiero teraz czeka mnie ciężki i długi marsz po kruchych stopniach życiowych schodów.
Wtedy również uświadomiłem sobie, że groźnie brzmiącą gadanina nauczycieli w której to egzamin maturalnym był przedstawiany jako mur, który przeskoczą tylko Ci najzdolniejsi i najpilniejsi była jedynie hiperbolą mającą zapewne na celu zmobilizowanie Nas wszystkich do nauki.
Maturę można porównać do balonu pompowanego przez nauczycieli przez całe 3 lata liceum w oczekiwaniu na wielki wybuch, który w rzeczywistości nigdy nie następuje. Tak to przez 3 lata grono pedagogiczne z czystą premedytacją straszy humanistów przeklętą matematyką, która nie potrafi poradzić sobie z własnymi problemami, a ścisłowcom zawraca głowę utworami autorstwa naćpanych poetów.

Tak to właśnie wygląda moi Drodzy Maturzyści. Myślę, że po przeczytaniu tego artykułu możecie bez żadnej spiny podejść do jutrzejszej matury z języka polskiego i jak to się mówi "rozwalić system". Powodzenia!