Obserwatorzy

niedziela, 11 stycznia 2015

Student jako produkt masowy

Studia. Dla jednych następny z kolei etap kształcenia, dla drugich droga realizacji swoich ambicji. Jedni traktują je poważnie, drudzy mniej, przez co pewnie jedni je kończą, a inni nie. Jednak czy którykolwiek student postrzegał kiedykolwiek siebie jako produkt masowy swojej uczelni?

Obecnie nasze społeczeństwo jest jednym z najchętniej studiujących na świecie. Powód do dumny? Nie do końca. Jest to związane z masowością wykształcenia, która jest swoistą zmorą uczelni wyższych. Dawniej studia były czymś elitarnym, kształciło się na nich mniej młodych ludzi niż obecnie. Co za tym idzie, wiedza im przekazywana (zarówno ta teoretyczna jak i praktyczna) była bardziej wyszukana i pożyteczna. Czasy się zmieniły, a studentów znacznie przybyło. Uniwersytety stały się czymś w rodzaju fabryki magistrów czy drukarni dyplomów.

Problem w tym, że tych wszystkich świeżo wyprodukowanych absolwentów rynek pracy nie będzie w stanie przyjąć i to niezależnie od tego czy będą to abstrakcyjnie myślący humaniści czy ścisłowcy znający się na śrubkach. Jest Nas po prostu za dużo. Nic więc dziwnego, że część z Nas po skończeniu studiów ląduje w branży czy dziedzinie zupełnie niezwiązanej z studiowanym przez Nas  wcześniej kierunkiem #truestory


Czy coś się zmieni? Czy nastąpi jakaś rewolucja na uczelniach wyższych? Szczere wątpię, ale z doświadczenia wiem jedno, nawet z wyższym wykształceniem można być debilem.

Pozdrawiam
Tłoczarz w metalu.