Jak wiemy świat się zmienia, a z nim ludzie. Moje pokolenie (dzieci z początku lat 90-tych) dzieciństwo spędzało głównie na dworze, a nie przed komputerem. Nie było wtedy istotne czy biega się w butach"z białą łyżwą" czy bez. Nie jadło się wtedy w fast foodach umiejscowionych w centrach handlowych, a kupowało się lody i chipsy w małym osiedlowym sklepiku. Nie oceniało się osoby przez jej przynależność do danej subkultury, których swoją drogą mamy teraz zatrzęsienie.
A przede wszystkim dzieci były wtedy dziećmi...
Teraz 14-latki wyglądają, na 19-latki, a 19-latki na dwudziestoparolatki (i weź tu człowieku nie miej potem kłopotów z prokuratorem...) Kiedyś dziewczyny bardziej stawiały na naturalność, a nie na szpachle i kilo podkładu. Zresztą obecnie już nie tylko płeć piękna używa podkładów, błyszczyków i tym podobnych upiększaczy...(if you know, what I mean).
Podobnie jest z e-papierosami. Nic tak nie poprawia mi nastroju jak widok 13-14latka śmigającego z tornistrem na plecach i e-papierosem na szyi. Do pełnego zestawu wystarczyłaby jeszcze idąca obok dziewczyna w tym samym wieku, pchająca wózek dziecięcy ze swoją małą pociechą w środku.Wiem, że nie powinno mnie to bawić, ale już chyba tylko pustym śmiechem mogę zareagować na rzeczywistość, w której to dzieci mają dzieci, a nieprawdziwi dorośli nieprawdziwe papierosy.Dokąd to wszystko zmierza? Nie wiem i nie chce wiedzieć. Cieszę się jedynie, że moje dzieciństwo minęło mi w innym klimacie. Klimacie, który po części sprawił, że jestem teraz takim, a nie innym człowiekiem.