Obserwatorzy

środa, 19 lutego 2014

Ludzie donosy piszą...

Jaką Polacy mają mentalność każdy wie. Najważniejsze to samemu się "nachapać", a drugiemu na to nie pozwolić. Taki oto sposób myślenia sprawił, że jakże "praworządni" członkowie naszego społeczeństwa wysyłają coraz to więcej donosów do urzędów kontroli skarbowej. Na co/kogo donoszą? Na kogo się tylko da, czyli m. in. na byłych małżonków, sąsiadów, teściów, zięciów, właścicieli kurortów, itd.

Oczywiście większość informacji zawartych w donosach jest równie wiarygodna i rzetelna, co komisja Macierewicza, a ich autorzy z łatwością mogliby zająć się pisaniem baśni i opowiadań fantasy, ale mniejsza 
o to. Istotniejszy wydaje się sam fakt donosicielstwa na rodaka. Skąd się on bierze? Może nawyk ten jest reliktem z czasów PRL-u? Lub po prostu najzwyczajniej w świecie z każdym dniem coraz bardziej "chamieje" polskie społeczeństwo. Statystki pokazują, że  w Lublinie odnotowano wzrost liczby donosów o 40%! Tam chyba ludzie boją się nawet splunąć czy pierdnąć na ulicy, bo sąsiad może zobaczyć i donosik gotowy. Z resztą w Warszawie, w której liczba donosów w stosunku do poprzedniego roku wzrosła o 1/4 swobodniej być nie może.

Powstaje pytanie czym kierują się tzw. uprzejmi donosiciele?  Przestrzeganiem praworządności i równości? Nie, nie. To byłoby zbyt piękne i niezbyt polskie. Przede wszystkim chodzi o chęć "dosrania" i utrudnienia życia drugiej osobie. Widać to chociażby w parlamencie czy niejednej pracy.

Taka niestety jest mentalność większej części naszego społeczeństwa, z którą wypadałoby jakoś walczyć. Tylko sęk w tym, że z zmasowaną głupotą i chamstwem chyba nikt jeszcze nie wygrał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz